Ryszard Tarasiewicz od szczęśliwego remisu rozpoczął przygodę z GKS Tychy. Tyszanie zremisowali u siebie z Puszczą Niepołomice 1:1, a punkt dał im gol samobójczy strzelony w końcówce spotkania.

Gospodarze znajdowali się w głębokim dołku, co doprowadziło do zmiany trenera. Debiut nowego szkoleniowca przypadł na mecz z beniaminkiem – Puszczą Niepołomice, która nie jest wygodnym rywalem.

Spotkanie głównie toczyło się w środkowej strefie boiska, gdzie atak pozycyjny przygotowywali tyszanie. Mieli oni przewagę, często piłka wędrowała w pole karne gości, ale okazji podbramkowych brakowało. W 34. min. w polu karnym Puszczy padł Adrian Łuszkiewicz i choć wszyscy na stadionie widzieli tam faul, to arbiter uznał, że zawodnik GKS symulował i ukarał go żółtą kartką.

W drugiej połowie gra się ożywiła w 74. min. Wówczas do dośrodkowanej z rzutu wolnego piłki dopadł Michał Czarny i skierował ją do bramki. Rafał Dobroliński był bezradny, a tyszanie musieli ruszyć do ataków. Te przyniosły efekt na trzy min. przed końcem meczu. Łukasz Grzeszczyk naciskał strzelca gola dla gości, który… skierował piłkę do własnej bramki.

GKS Tychy zremisował z Puszczą Niepołomice. (fot. Łukasz Sobala)

GKS Tychy tylko zremisował z Puszczą 1:1, ale zdobył pierwszy punkt po trzech porażkach z rzędu. Trzeba też zaznaczyć, że Ryszard Tarasiewicz nie miał zbyt wiele czasu na przygotowanie zespołu. Jego pomysł na prowadzenie tyszan będzie więc można oceniać dopiero po meczu w Częstochowie z Rakowem.

GKS Tychy – Puszcza Niepołomice 1:1 (0:0). Bramki: Czarny (87. – samobójcza).
GKS: Dobroliński – Mańka, Biernat, Tanżyna, Abramowicz – Matusiak (79. Fidziukiewicz) – Łuszkiewicz (74. Szumilas), Grzeszczyk, Ćwielong (65. Radzewicz), Błanik – Zapolnik.