Już jutro (sobota, 16.07.) GKS Tychy rozegra swój pierwszy oficjalny mecz w sezonie. Tyszanie zmierzą się z ŁKS Łomża w ramach rozgrywek o Puchar Polski.

Tyszanie mają za sobą trzy mecze sparingowe, w których nie tylko nie wygrali, ale nawet nie zdobyli gola! Taki obraz nie może napawać optymizmem, szczególnie, że już w poprzednim sezonie tyszanie mieli ogromny problem ze strzelaniem goli.

Co gorsza działacze wyraźnie przespali okres letni. Do Tychów trafił tylko jeden zawodnik – Jakub Kowalski, który jednak nie jest typowym łowcą goli, a nawet kreatorem akcji ofensywnych. Sytuację próbował nieco uspokoić trener GKS – Kamil Kiereś.

13517676_1380646411961955_6920434992069935904_o

– Robimy ewolucję, nie rewolucję. Założeniem jest plan dwuletni, w tym roku chcemy zająć jak najwyższe miejsce w rozgrywkach I ligi, a dopiero za rok chcemy zbudować taką drużynę, która mogłaby powalczyć o miejsce w Ekstraklasie. Chcemy transferów, ale to mają być mocne ruchy. Musimy jeszcze zapracować na prestiż, by lepsi zawodnicy chcieli do nas przychodzić – powiedział.

Sztab szkoleniowy najbardziej potrzebuje napastnika, ale i rozgrywającego i defensywnego pomocnika z prawdziwego zdarzenia. Nie zanosi się jednak, żeby do Tychów trafił zawodnik „robiący różnicę”, a na testach byli kolejni gracze, którzy… nie łapią się do kadry innych Śląskich zespołów.

GKS TYCHY - KOTWICA KOLOBRZEG

W orbicie zainteresowań miał być m.in. Szymon Lewicki. – Walczyliśmy o Lewickiego z Zawiszy Bydgoszcz, ale przegraliśmy tę rywalizację z Arką Gdynia. Nie jesteśmy jeszcze w stanie rywalizować z wyżej notowanymi drużynami – stwierdził Kiereś.

Czy z takim podejściem GKS Tychy ma szansę walczyć o górną część tabeli I ligi?