Piłkarze GKS Tychy doznali kolejnej porażki. Choć wydawali się być faworytem ulegli Zniczowi Pruszków 0:2. Derbowe zwycięstwo było… przypadkiem?

Tyszanie, po derbowym zwycięstwie nad GKS Katowice, wydawał się być faworytem starcia z ostatnim Zniczem. Okazało się, że zespołowi Kamila Kieresia motywacji do wygrania starczyło tylko na derby…

GKS Tychy - Wigry Suwalki

W Pruszkowie po słabym początku zmienił się trener, co było dobrym ruchem. Tyszanie sami są sobie winni, bowiem już w 24. min. mogli objąć prowadzenie. W polu karnym rywali faulowany był Mateusz Bukowiec, ale Łukasz Grzeszczyk przegrał pojedynek z byłym bramkarzem GKS – Piotrem Misztalem. Okazję miał też Jakub Świerczok, ale i on nie zdołał pokonać ex-tyszanina.

Po zmianie stron do głosu doszli gospodarze. Już chwilę po wznowieniu gry mieli okazję, ale w sytuacji sam na sam przestrzelili. W 54. min. już pokonali Pawła Florka. Sześć min. później podwyższyli prowadzenie, kończąc dobre dośrodkowanie w pole karne. Tyszanie szukali wyrównania, ale defensywa Znicza była bezbłędna.

GKS Tychy - Olimpa Grudziadz

Piłkarze GKS Tychy pokazali więc, że wygrana w derbach z GKS Katowice to… przypadek! Tyszanie mogą nawet spaść na miejsce barażowe, bowiem reszta spotkań będzie rozgrywana w sobotę i niedzielę.

Znicz Pruszków – GKS Tychy 2:0 (0:0).
GKS Tychy: Florek – Górkiewicz (64. Grzybek), Boczek, Tanżyna, Mańka – Kowalski (78. Mączyński), Bukowiec (58. Arezina), Grzeszczyk, Hirskyi, Radzewicz – Świerczok.