Jezioro Paprocańskie drugi raz zostało zdominowane przez uczestników Barbarian Race. Tym razem podczas dwudniowej imprezy, w której wzięło udział ponad 700 zawodników.

W Polsce jest mnóstwo biegów z przeszkodami, ale to Barbarian Race cieszy się opinią o zawsze najtrudniejszych przeszkodach. W Tychach organizatorzy postanowili też przeprowadzić zawody na najbardziej wymagających, w których startowało jednocześnie dwóch zawodników.

Barbarian Arrow, bo o nim mowa, to 150 m metrowy wyścig, gdzie do pokonania było osiem przeszkód. Były one jednak bardzo wymagające, a dodatkowym utrudnieniem był startujący obok rywal. Do finałów przechodzili zwycięzcy par, którzy następnie rywalizowali w finałach. Warto zaznaczyć, że nie było podziału na płeć, a panie na równi walczyły z panami.

DSC_1037

W niedzielę natomiast na starcie pojawiali się śmiałkowie, którzy mieli do pokonania 7 i 13 km. Sam dystans może nie robi wrażenia, ale ilość i jakość przeszkód już tak! Uczestnicy mieli do pokonania m.in. ścianki, prawie czterometrową Barbarę, wodne zasieki, a także mnóstwo innych przeszkód w podwieszeniu. Te szczególnie dawały się we znaki tyskim Barbarzyńcom.

Przed rokiem tyszanka stanęła na podium w biegu na 13 km. W tym gospodarze byli bardzo gościnni i zajęli odległe miejsca, ale pokazali, że potrafią się bawić. Wymyślili efektowne przebrania, dlatego na trasie można było zobaczyć Karatekę i Obelixa, których ubiory przetrwały nawet wodne szarże.

W Barbarian Race startowała też liczna grupa zawodników SRTG Sportowe Tychy, która podzieliła się na dwie grupy. Część ruszyła na dystansie siedmiu km, a pozostali walczyli na prawie dwukrotnie większym.

DSC_1028

Swój wyścig miały również dzieci, co jest coraz popularniejsze w biegach z przeszkodami. Miały one zupełnie inne przeszkody, a także zdecydowanie mniejszy dystans do pokonania. Wszystkie jednak zawody potraktowały jako zabawę i świetnie się bawiły.

Organizatorzy i zawodnicy narzekać mogli jedynie na pogodę, która podobnie jak przed rokiem nie dopisała. Rzęsisty deszcz utrudniał pokonywanie przeszkód, ale na szczęście nie doprowadził do kontuzji.