Jiri Sejba przyjechał z Unią Oświęcim do Tychów i.. sięgnął po zwycięstwo. Do rozstrzygnięcia potrzebne jednak były rzuty karne.

Przed meczem spodziewano się w Tychach, że starcie z Unią nie będzie spacerkiem. Szczególnie, że tyszanie nie są w najwyższej dyspozycji na co spory wpływ ma też przewaga w tabeli PHL.

Oświęcimianie prowadzeni przez byłego trenera GKS – Jiri Sejbę, grali bez kompleksów i już w dziewiątej min. wyszli na prowadzenie. Po nieco ponad kwadransie gry do remisu doprowadził Mateusz Bepierszcz. W drugiej tercji wydawało się, że gospodarze jednak spokojnie zainkasują komplet punktów. Szczególnie, kiedy w 34. min. za sprawą Jakuba Witeckiego wyszli na prowadzenie.

W trzeciej partii goście wyrównali w 44. min. Obie ekipy miały jeszcze sporo okazji do zmiany wyniku, ale ten pozostawał bez zmian. Zarówno w regulaminowym czasie, jak i dogrywce, a więc zawodnicy rozegrali konkurs rzutów karnych. W tych zdecydowanie lepiej radzili sobie przyjezdni, wygrywając w tyskiej twierdzy.

GKS Tychy – KS Unia Oświęcim 2:3 (1:1, 1:0, 0:1, 0:0, 0:2)
0:1 Dariusz Wanat – Mateusz Gębczyk – Peter Bezuska (08:44) 5/4
1:1 Mateusz Bepierszcz – Alexander Szczechura – Michael Cichy (15:09)
2:1 Jakub Witecki – Bartłomiej Pociecha (33:07)
2:2 Radim Haas – Ondrej Kasperlik – Mateusz Gębczyk (43:43)
2:3 Radim Haas (decydujący rzut karny)

GKS Tychy: Murray, (Zawalski); Pociecha, Ciura, Kolanos, Galant, Witecki; Kolarz, Górny, Gościński, Rzeszutko, Bagiński; Kotlorz, Kaznadzei, Bepierszcz, Cichy, Szczechura; Gazda, Jeziorski, Komorski, Kogut.