Stomil Olsztyn upokorzył GKS Tychy wygrywając 3:0 na Stadionie Miejskim Tychy. Takiego wyniku nikt się nie spodziewał, bowiem to tyszanie byli faworytem.

Stomil, prowadzony przez ex-trenera tyszan, musi występować na wyjazdach z powodu remontu murawy na swoim stadionie. To jednak nie przeszkadzało olsztynianom, by w Tychach zagrać jak „u siebie”.

Tyszanie próbowali atakować bramkę rywala, ale nie potrafili poważnie zagrozić bramce olsztynian. Stać ich było jedynie na niecelne strzały z dystansu Stebleckiego, Bernhardta i Grzeszczyka. Najgroźniej jednak było po centrze Zapolnika, której jednak nie zdołał zamknąć kapitan GKS – Grzeszczyk.

Goście natomiast w 39. min. zdobyli pierwszego gola. Piłkę w pole karne mocno dośrodkował Szywacz (były obrońca GKS), Jałocha nie zdołał jej przeciąć, a zawodnik Stomilu bez problemu ulokował piłkę w bramce tyszan. Tyszanie po zmianie stron byli bezradni, a w 67. min. sprawili prezent rywalowi. Jałocha nie zrozumiał się z Keonem Danielem i nie złapał bezpańskiej piłki, którą przejął zawodnik Stomilu i wpakował do bramki.

Cztery min. później było już po meczu, bowiem Stomil zdobył trzeciego gola. Tyszanie mieli kontynuować passę zwycięstw, a zagrali bardzo słabo popełniając fatalne błędy w defensywie. Zrehabilitować się kibicom będą mogli już w środę, kiedy to podejmą Garbarnię Kraków.

GKS Tychy – Stomil Olsztyn 0:3 (0:1).
GKS: Konrad Jałocha – Grzybek, Biernat, Tanżyna, Abramowicz – Jakub Piątek, Daniel, Steblecki (59. Mańka), Grzeszczyk, Bernhardt (82. Giel) – Zapolnik.