Nie pomógł piłkarzom GKS Tychy powrót kapitana Łukasza Grzeszczyka. Tyszanie przegrali wyjazdowy mecz z Miedzią Legnica 1:2.

W Legnicy tyszanie z pewnością nie byli faworytem, choć po ostatniej domowej porażce musieli sięgnąć po trzy punkty. Założenia z początku sezonu, które zakładały walkę o awans mocno się skomplikowały. W meczu z Miedzią na boisku pojawił się kapitan Łukasz Grzeszczyk, ale jego obecność nie pomogła tyszanom.

Warunki do gry nie były łatwe, ale oba zespoły idealnie się do nich dopasowały. Dzięki temu gra byłą żywa i szybka, a kibice nie mogli się nudzić. Pierwszą dogodną okazję zespół Jurija Szatałowa miał wykonując rzut wolny. Łukasz Grzeszczyk uderzył w swoim stylu, ale bramkarz rywali popisał się efektowną paradą i wybronił strzał kapitana GKS. Po niespełna kwadransie tyszanie jednak wyszli na prowadzenie, a piłkę do bramki strzałem głową skierował Dawid Abramowicz.

Gospodarze zakasali rękawy i szybko doprowadzili do wyrównania. Rafał Dobroliński był bezradny przy uderzeniu zza pola karnego. Po zmianie stron Miedź prowadziła grę i co chwilę sprawdzała czujność Dobrolińskiego, który jednak długo wychodził zwycięsko z wszystkich pojedynków. Dopiero kwadrans przed końcem gospodarze wyprowadzili kontratak, a rajd przez całe boisko stoper legniczan zakończył się golem, który jak się okazało był zwycięskim.

Dla GKS Tychy była to trzecia porażka z rzędu, a piąta z siedmiu meczów na wyjeździe. Tyszanie w meczu dwóch kandydatów do awansu zagrali bardzo dobrze, ale nie wywalczyli nawet punktu. Tyszanie mieli walczyć w czołówce, która jednak już uciekła dość daleko…

Miedź Legnica – GKS Tychy 2:1 (1:1). Bramka: Abramowicz (13.).
GKS: Dobroliński – Grzybek (88. Tanżyna), Biernat, Bogusławski, Abramowicz – Matusiak (85. Fidziukiewicz), Łuszkiewicz – Błanik, Grzeszczyk, Ćwielong – Zapolnik.