Hokeiści GKS Tychy zakończyli pierwszy etap przygotowań do nowego sezonu. Tyszanie udają się na wakacje, które jednak nie będą dla nich sielanką.

Podopieczni Andrieja Sidorienki mają za sobą sześć tygodni ciężkich treningów, które przeprowadzane były w różnych warunkach. Tyszanie bowiem trenowali w siłowni, biegali, jeździli na rowerach, grali w piłkę nożną, ale też duży nacisk kładli na zadbanie o mobilność.

– Pod wodzą każdego trenera okres przygotowawczy wyglądał inaczej. Było dużo biegania i ekstremalnie ciężko. W trzech końcowych tygodniach czuliśmy jednak, że wykręcamy coraz lepsze czasy na bieżni, a na siłowni podnosimy większe ciężary. Na pewno zanotowaliśmy progres – mówił na łamach oficjalnej strony klubu Olaf Bizacki, obrońca GKS Tychy.

Zawodnicy trenowali pod okiem Jakuba Grutha, ale całość oczywiście nadzorował Sidorienko. Szkoleniowiec GKS Tychy już w trakcie gier zespołowych wplatał elementy taktyczne, które będą stosowane na lodzie. Tyszanie, mimo kilku ciekawych transferów, wciąż nie mają zamkniętej kadry.

– Cały czas szukamy zawodników. Na pewno musimy jeszcze wzmocnić linię obrony. Jeśli chodzi o napastników, to wygląda to już dobrze, bo mamy cztery formacje. Koniecznie potrzebujemy jednak jeszcze defensora – mówił trener GKS Tychy. Sztab szkoleniowy i działacze mają teraz czas, by jeszcze dokonać znaczących wzmocnień, bowiem przed zawodnikami trzy tygodnie przerwy. Drugi etap rozpoczną 18 lipca, a tydzień później mają już wyjść na lód.

To, że zawodnicy GKS Tychy udają się na wakacje nie oznacza, że nie będą trenować. – Zawodnicy przed wyjazdem na urlopy otrzymali rozpiski treningowe. Plan jest kontynuacją tego co robiliśmy w ostatnich tygodniach. Zależy nam na podtrzymaniu siły i wytrzymałości. Każdego dnia hokeiści będą musieli wykonać jedną jednostkę treningową – mówił Jakub Gruth.

Jeśli podobał Ci się tekst, możesz postawić mi wirtualną kawę. Dzięki niej podobnych materiałów będzie więcej.