GKS Tychy zmierzy się z Wisłą Kraków w ramach 1/16 finału Fortuna Pucharu Polski. Spotkanie jednak rozegrane zostanie o fatalnej porze, co może wpłynąć na frekwencję.

Kibice GKS Tychy, którzy od lat są zaprzyjaźnieni z Cracovią Kraków, zacierali ręce na kolejny pojedynek z Wisłą Kraków. Wszyscy od razu przypomnieli sobie starcie z 2007 roku, kiedy to czwartoligowy wówczas GKS sprawił sporo problemów późniejszemu Mistrzowi Polski.

Gospodarzem tamtego pojedynku również byli tyszanie, którzy spotkania rozgrywali jeszcze na starym obiekcie – bez oświetlenia, zadaszonych trybun, dużego parkingu czy nowoczesnych szatni. Logicznym więc było, że piłkarze muszą wyjść na boisko w godzinach około południowych, by w przypadku dogrywki i ewentualnej serii rzutów karnych można było dokończyć mecz gdy będzie jeszcze jasno. Wówczas krakowianie okazali się lepsi od podopiecznych Damiana Galeji, wygrywając 3:1.

Dzisiaj sytuacja w Tychach jest całkowicie odmienna – piłkarze próbują się włączyć do walki o awans do Ekstraklasy, a swoje mecze rozgrywają na jednym z najnowocześniejszych obiektów w kraju. Mimo to mecz zaplanowano na środę na godz. 13:30, czyli czas w którym wielu kibiców jest w pracy albo do niej się udaje, a uczniowie mają zajęcia szkolne. Patrząc na harmonogram spotkań Fortuna Pucharu Polski termin ten jest całkowicie nielogiczny, bowiem spotkanie to mogło spokojnie być rozgrywane w godzinach wieczornych. Wystarczy wskazać, że Miedź Legnica, której stadion nie dorównuje Stadionowi Miejskiemu Tychy z Górnikiem Łęczna zagra o godz. 18:00. Wcześniej, bo o godz. 16:00 Korona Kielce podejmie Stomil Olsztyn.

Pora rozgrywania meczu z Wisłą Kraków na pewno wpłynie na frekwencję, choć kibice mobilizują się na to spotkanie. Fatalna pora została narzucona przez PZPN oraz telewizję, która transmitować będzie starcie. Taka decyzja powinna dać do myślenia władzom klubów, które przez to tracą na wpływach z biletów, a telewizje również na oglądalności bowiem który kibic będąc w pracy, uczelni czy szkole może zasiąść przed TV i oglądać mecz?

W Polsce również ciągle popularne jest zamykanie sektorów i stadionów za różnego rodzaje incydenty, a także określanie spotkań mianem „podwyższonego ryzyka”. Często dzieje się tak nawet wtedy, kiedy na meczu zabraknie kibiców przyjezdnych. Przepis jednak nakazuje klubom zatrudnienie większej ilości ochrony, co potęguje koszta.

Nie tak powinno wyglądać promowanie sportu i zachęcanie do przychodzenia na mecze piłkarskie.