Takiej końcówki meczu w wykonaniu koszykarzy GKS Tychy prawdopodobnie jeszcze nie oglądano. Ostatnia sekunda zadecydowała o wygranej tyszan nad WKK Wrocław.

Spotkanie z wrocławianami zapowiadało się bardzo ciekawie i spodziewano się sporej dawki emocji. Nikt jednak nie przypuszczał, że końcówka będzie aż tak fenomenalna.

Początek gry nie zapowiadał takich emocji, choć na parkiecie toczyła się wyrównana walka. Po pierwszej partii tyszanie prowadzili zaledwie jednym oczkiem. Przyjezdni po krótkiej przerwie przejęli inicjatywę i to oni na przerwę schodzili prowadząc dwoma oczkami (37:39). W przerwie Tomasz Jagiełka zmotywował swoich graczy, którzy na drugą połowę wyszli całkowicie odmienieni. W trzeciej kwarcie dominowali niemal w każdym elemencie gry i wyszli na prowadzenie siedmioma punktami.

Nic nie wskazywało na to, że goście jeszcze wrócą do gry. Jednak to zrobili, a co ciekawsze jeszcze na nieco ponad sekundę gry prowadzili dwoma oczkami. Wtedy sprawy w swoje ręce postanowił wziąć Filip Stryjewski, który wpadł pod kosz wrocławian i zdobył dwa punkty doprowadzając do remisu. Przy okazji tyszanin był jeszcze faulowany przez rywala i stanął przed szansą przechylenia szali zwycięstwa na korzyść GKS. Wytrzymał próbę nerwów, a tyszanie wygrywając 83:82 zapewnili sobie udział w fazie play-off.

GKS Tychy – WKK Wrocław 83:82 (22:21, 15:18, 25:16, 21:27).
GKS: Stryjewski 20 (9 zbiórek, 6 asyst, 8 wymuszonych fauli), Mąkowski 14 (4 za 3), Kędel 14, Wrona 13 (10 zbiórek), Woroniecki 12 (6 zbiórek, 4 wymuszone faule), Trubacz 10, Śpica, Grochowski, Karpacz.