ABR Tychy niespodziewanie przegrał mecz ligowy. Tyszanie kończąc spotkanie w dziewięciu przegrali w Mizerowie 2:3.

Zespół Rafała Gaja był zdecydowanym faworytem, choć w czubie C-klasy panuje duży ścisk. Problemem jednak był brak… bramkarza w tyskim zespole.

ABR na początku meczu został zepchnięty do defensywy, przy okazji tracąc też gola. Jednak po okresie dobrej gry gospodarzy tyszanie przebudzili się, a efektem była bramka Pawła Myszora. Do przerwy więcej bramek nie padło, choć spotkanie stało na niezłym poziomie.

Po zmianie stron pierwsi do bramki trafili podopieczni Gaja, a konkretniej Bąk. Chwilę później w sytuacji sam na sam znalazł się Myszor, ale przegrał pojedynek z bramkarzem. To zaważyło na wyniku meczu, bowiem gospodarze przebudzili się i zdobyli dwa gole. Tego zwycięskiego strzelili w doliczonym czasie gry. Na domiar złego tyszanie kończyli mecz w dziewięciu.

Do końca rozgrywek pozostały dwie kolejki. Tyszanie mają jednak jeszcze jeden mecz zaległy. Jeśli wygrają wszystkie spotkania nikt nie powinien im odebrać awansu.

LKS Mizerów – ABR Tychy 3:2 (1:1). Bramki: Myszor, Bąk.
ABR: Troszczyński – Pawlak, Głowacki, Michalak, Dziubiński, Nagórka, Szkoła, Janik (65. Pyrsz), Bąk, Myszor, Jasiński (85. Węgrzyn).