Koszykarze GKS Tychy uwielbiają dreszczowce i wygrane po nerwowych końcówkach. Tym razem w ten sposób tyszanie ograli Dziki Warszawa.

Podopieczni Tomasza Jagiełki nie lubią nudnych i łatwych wygranych, a większość z nich przyszła po emocjonujących i dramatycznych końcówkach. Nie inaczej było w starciu z ekipą ze Stolicy.

Pierwsza kwarta była bardzo wyrównana, a zawodnicy stworzyli ciekawe widowisko. Ostatecznie zakończyła się ona remisowym wynikiem 23:23, co zapowiadało duże emocje w kolejnych częściach. W drugiej partii Dziki również nie chciały odpuszczać „Trójkolorowym”, którzy jednak poprawili grę w destrukcji i na przerwę schodzili prowadząc dwoma punktami (44:42).

Po zmianie stron tyszanie wypracowali nieco większą przewagę i systematycznie powiększali prowadzenie. Kwartę zakończyli z sześcioma punktami różnicy i wydawało się, że w ostatniej części będą kontrolowali wynik. Goście jednak zagrali agresywniej, odrabiając straty i obejmując prowadzenie. Tuż przed końcową syreną Dziki prowadziły dwoma punktami, a kibice stracili już nadzieję na korzystny wynik. Wtedy Łukasz Diduszko oddał celny rzut za trzy punkty i dał wygraną GKS Tychy.

Zespół Jagiełki zajmuje aktualnie trzecie miejsce w Suzuki I Lidze mając punkt straty do lidera z Łańcuta. GKS w najbliższą sobotę (13.11.) zagra na wyjeździe z KS Księżak Łowicz.

GKS Tychy – Dziki Warszawa 79:78 (23:23, 21:19, 18:14, 17:22).
GKS: Koperski 16 (5 asyst), Wieloch 15 (7 wymuszonych fauli), Diduszko 14 (7 zbiórek, 3 przechwyty, 1 blok, 3/3 za 3), Krajewski 11 (11 zbiórek), Trubacz 9, Mąkowski 8, Stankowski 4, Tyszka 2, Ziaja.