GKS Tychy rozegrał bardzo dobry mecz w Bełchatowie i pokonał tamtejszy GKS 4:1. To druga wygrana tyszan w listopadzie.

Podopiecznym Ryszarda Tarasiewicza listopadowe powietrze wyraźnie służy. Przed tygodniem tyszanie pokonali Stomil Olsztyn 1:0, a teraz rozegrali jeszcze lepsze spotkanie w Bełchatowie.

Piłkarze GKS Tychy nie byli zdecydowanym faworytem spotkania, ale od początku narzucili swój styl gry. Na efekt dobrej gry tyszan długo nie trzeba było czekać, bo w 12. min. Marcin Biernat zamknął dośrodkowanie Łukasza Grzeszczyka i skierował piłkę do bramki bełchatowian. Kwadrans później gospodarze wyrównali po strzale z rzutu karnego, ale to tyski GKS schodził na przerwę prowadząc. Ponownie piłkę w pole karne dośrodkował Grzeszczyk, a do swojej bramki skierował ją niefortunnie interweniujący Grolik.

Po zmianie stron tyszanie nie oddali pola rywalom i poszli za ciosem. Długo jednak nie potrafili podwyższyć prowadzenia, choć okazji ku temu mieli dość sporo. Dopiero w 81. min. trzeciego gola zdobył bardzo skuteczny ostatnio Maciej Mańka. W ostatniej min. wynik ustanowił kapitan zespołu Grzeszczyk, pewnie wykorzystując rzut karny.

– Gratuluję moim zawodnikom dobrej gry popartej zwycięstwem. Nie zawsze tak bywa w futbolu. Cieszymy się z tego zwycięstwa, bo nie było łatwo. Mieliśmy przeciwko sobie zespół, który był bardzo groźny w każdym momencie, więc tym większa nasza radość – mówił po meczu Ryszard Tarasiewicz.

GKS Bełchatów – GKS Tychy 1:4 (1:2). Bramki: Biernat (12.), Grolik (39. sam.), Mańka (81.), Grzeszczyk (90. – karny).
GKS Tychy: Jałocha – Mańka, Biernat, Sołowiej, Szeliga – Połap, Piątek, Daniel, Grzeszczyk, Steblecki (90. Moneta) – Piątkowski (84. Lewicki).