Koszykarze GKS Tychy zaliczyli mały falstart na inaugurację sezonu. Tyszanie rozegrali dobry w mecz w Stargardzie, ale przegrali jednym punktem.
Początek meczu był bardzo nerwowy w wykonaniu tyszan, choć grę rozpoczęli celną „trójką”. Skuteczniejsi jednak byli gospodarze, którzy narzucili swój styl gry. Na krótką przerwę Spójnia schodziła prowadząc pięcioma punktami (23:18). Druga odsłona była już lepsza w wykonaniu zespołu Tomasza Jagiełki.
Tyszanie przełamali trzyminutowy zastój punktowy i dogonili gospodarzy, by następnie wyjść na prowadzenie. Te powiększali i na przerwę schodzili mając osiem punktów przewagi. Wydawało się, że przerwa pomoże tyszanom poukładać grę i w pełni kontrolować grę. Gospodarze jednak nie zamierzali odpuszczać.
Gracze Spójni ruszyli do odrabiania strat i wykorzystali kilka błędów w defensywie tyszan. Gospodarze odrobili straty i zdecydowanie uwierzyli w swoje możliwości. Dzięki temu czwarta kwarta była kapitalnym widowiskiem pełnym walki i gry punkt za punkt. Nie obyło się też bez błędów w obronie. W końcówce za trzy punkty trafił Tomasz Bzdyra, a GKS na sześć sekund przed końcem meczu przegrywał jednym punktem. Przerwa techniczna jednak nie pomogła GKS, który na inaugurację przegrał 75:76.
Do rodzinnego miasta wrócił Hubert Mazur, który zaliczył dobry mecz. Nie może więc dziwić jego rozgoryczenie. – Oczywiście bardzo szkoda przegranego meczu, pierwsza kolejka jest zawsze niewiadomą. Mam takie wrażenie, że graliśmy troszeczkę statycznie i chaotycznie. Na spokojnie musimy obejrzeć wideo, wyciągnąć wnioski i bić się dalej – powiedział po meczu Hubert Mazur.
KS Spójnia Stargard – GKS Tychy 76:75 (23:18, 13:26, 24:18, 16:13).
KS Spójnia Stargard – Dymała 17 (2), Janiak 14 (2), Pabian 12 (2), Fraś 11, Pytyś 10, Raczyński 10 (1), Śpica 2.
GKS Tychy – Barycz 15 (2), Bzdyra 15 (2), Mazur 15 (1), Piechowicz 11 (1), Hałas 9 (2), Szpyrka 4, Basiński 2, Zub 2, Słupiński 2.