Koszykarze GKS Tychy przegrali szlagierowe spotkanie Suzuki 1. Ligi z Dzikami Warszawa. Tyszanie ulegli rywalowi 83:90.

Tomasz Jagiełka do Warszawy nie mógł zabrać Andrzeja Krajewskiego i jego brak na parkiecie był widoczny. Dziki w niedzielny wieczór były zdecydowanie lepszym zespołem i w pełni zasłużenie wygrały.

Początek spotkania jednak nie zapowiadał takiego obrotu spraw, ale gospodarze wraz z upływem czasu powiększały swoją przewagę na parkiecie. Tyszanie natomiast popełniali coraz więcej błędów, za co byli karceni przez rywali. Ostatecznie po pierwszej kwarcie ekipa z Warszawy prowadziła 31:22. W drugiej obraz gry nie zmienił się, a fatalnie grający GKS w tej części przegrywał już 0:10!

Ostatecznie na przerwę GKS Tychy schodził przegrywając 42:57. Duża strata nie mogła napawać optymizmem, ale tyszanie wyszli na parkiet mocno zmobilizowani. Poprawili swoją grę i zaczęli odrabiać stratę, jednak robili to bardzo mozolnie. Po trzech kwartach Dziki prowadziły 70:60, co w perspektywy tyszan nie było wynikiem tragicznym.

Czwarta kwarta zapowiadała się bardzo ciekawie, a podopieczni Tomasza Jagiełki po dwóch min. gry zbliżyli się do rywali na cztery punkty. Dobrze w tej partii grał Piotr Wieloch, który był motorem napędowym tyszan. Dziki jednak przetrzymały napór „Trójkolorowych” i ostatecznie zasłużenie wygrały ten mecz.

GKS Tychy kolejny mecz ligowy rozegra w środę (15.11.) z mającym komplet punktów HydroTruck Radom. Początek spotkania w tyskiej Hali Sportowej o godz. 18:00.

Dziki Warszawa – GKS Tychy 90:83 (31:22 | 26:20 | 13:18 | 20:23).
GKS: Kamiński 21 (4/6 za 3, 5 asyst), Wieloch 18 (4 przechwyty), Stankowski 14 (6 zbiórek), Koperski 12 (4 przechwyty), Kędel 8, Mąkowski 4, Chodukiewicz 4, Nowak 2, Ziaja, Jakacki.

Jeśli podobał Ci się tekst, możesz postawić mi wirtualną kawę. Dzięki niej podobnych materiałów będzie więcej.