Koszykarze GKS Tychy w miniony weekend mierzyli się z liderem tabeli – Sokołem Łańcut. Tyszanie wrócili do wygrywania w idealnym momencie, nie pozostawiając złudzeń rywalowi.

Podopieczni Tomasza Jagiełki w ostatnich spotkaniach grali zdecydowanie poniżej oczekiwań. Ich forma wrosła w idealnym momencie, bo na mecz z liderem ligowej tabeli.

Tyszanie od początku starcia z Sokołem narzucili swój styl gry, grając szczególnie uważnie w defensywie. Dali rywalowi rzucić zaledwie piętnaście oczek, przy czym sami zdobyli ich 21. W drugiej kwarcie gospodarzem nadal przeważali i powiększali swoją przewagę, która przez większość czasu wynosiła 10 punktów. W końcówce lider z Łańcuta złapał wiatr w żagle i zmniejszył dystans do czterech punktów.

Druga połowa rozpoczęła się od zdecydowanie lepszej gry przyjezdnych, a wynik cały czas był na styku. Sokół wyszedł nawet na prowadzenie, które szybko odzyskali podopieczni Tomasza Jagiełki. Czwarta kwarta należała już do GKS Tychy, który ostatecznie wygrał 88:78.

– Przede wszystkim cieszyliśmy się grą i sprawiała nam radość. Nie zwracaliśmy uwagi na wynik, tylko robiliśmy swoje i trzymaliśmy się założeń, a to zaowocowało – mówił po meczu Maciej Koperski, jeden z ojców zwycięstwa tyszan.

GKS Tychy – Rawlplug Sokół Łańcut 88:78 (21:15 | 23:25 | 19:21 | 25:17).
GKS: Wieloch 24 (3/6 za 3, 9/10 za 1, 7 wymuszonych fauli, 1 blok), Koperski 23 (3/6 za 3, 6/6 za 1, 3 przechwyty), Diduszko 16 (7 zbiórek, 3 przechwyty, 1 blok), Tyszka 8, Stankowski 7 (6 zbiórek, 2 przechwyty), Krajewski 4 (10 zbiórek), Trubacz 4, Nowak 2, Ziaja.