– Chciałem zrezygnować z prowadzenia drużyny już po poprzednim sezonie. Rozmowy z zawodnikami nakłoniły mnie do pozostania. Teraz jednak oddaję zespół w ręce Romana Trojanowskiego i Michała Słoniny – mówi Grzegorz Morkis. Trener i działacz futsalowy podsumowuje zakończony niedawno sezon Futsal Ekstraklasy w wykonaniu GKS Tychy.

Przed sezonem zakładaliście awans do play-off, jednak znowu musieliście mierzyć się w ramach play-out. Jaką więc ocenę można wystawić na zakończenie?
Grzegorz Morkis: Pierwszą rundę mieliśmy bardzo dobrą, bo zdobyte 14 punktów dawało nam dużą szansę na grę w play-off. Wydawało się, że po trudnych meczach, runda rewanżowa będzie łatwiejsza, szczególnie, że doszli do nas Michał Słonina i Adam Wolak. Szkoda meczów z Gwiazdą, Katowicami i Gdańskiem. W okresie tych spotkań mocno zaangażowaliśmy się w walkę o Puchar Polski i grając w krótkim czasie siedem spotkań wysiedliśmy fizycznie. Potem to wszystko przełożyło się na nasze wyniki.

20100303PF_LS011

Grzegorz Morkis (fot. Łukasz Sobala)

Jednak w play-out GKS Tychy był faworytem, a o utrzymanie musiał walczyć do ostatniego spotkania.
Wydaje mi się, że w play-out wycisnęliśmy z tego zespołu maksimum. W decydującej fazie zostało nam pięciu doświadczonych zawodników – Myszor, Słonina, Jagiełło, Wolak i Szachnitowski, a resztę tworzyła ambitna młodzież. Zadaje mi się, że na sześć spotkań wygrać trzy jest dobrym wynikiem, a do tych dziewięciu punktów doszło 10 z sezonu zasadniczego. Tak więc 19 oczek dało nam w ostatecznym rozrachunku dziewiąte miejsce i utrzymanie. Żartobliwie można powiedzieć, że poprawiliśmy wynik z zeszłego sezonu.

Wspomniałeś o młodzieży, która doszła do drużyny. Chyba nie zawiodła, a nawet pokazała, że ma w sobie spory potencjał.
Z całą pewnością młodzi zawodnicy nie zawiedli i pokazali, że w przyszłości mogą stanowić o sile tego zespoły. Szczególnie patrząc na skład, który tworzą tyszanie. Wszyscy oprócz Jagiełły mieszkają w Tychach i od zawsze są związani z GKS Tychy. Fakt ten pociągnął drużynę, pomimo dużego problemu jakim była kontuzja Zbyszka Modrzika, którego w niektórych momentach nam go bardzo brakowało. Zespół utrzymał się w lidze, za co chwała zawodnikom!

Rozgrywki się zakończyły, ale wy już napewno myślicie o następnym sezonie. Nakreślacie już jakieś cele?
Na chwilę obecną trudno cokolwiek planować i określać cele. Przede wszystkim nie wiemy jakim będziemy dysponować budżetem. Dla nas zawsze będzie się liczyło utrzymanie Futsal Ekstraklasy w Tychach. Chcielibyśmy zwiększyć budżet kilkukrotnie, żeby móc walczyć o coś więcej, jednak jest to bardzo trudne. Zasadniczo przed każdym sezonem nakreślamy poprawę miejsca z poprzedniego sezonu i nie inaczej będzie teraz. Nas cieszy też fakt, że zespół tworzą tyszanie i praktycznie sami wychowankowie, bo poza wspomnianym Jagiełłą oraz Myszorem i Modrzikiem, którzy zaczynali w Skale to są wychowankowie moi i GKS.

20100303PF_LS012

Roman Trojanowski (fot. Łukasz Sobala)

Największą zmianą w klubie jest Twoja rezygnacja z funkcji trenera..
Zespół w przyszłym sezonie poprowadzi Roman Trojanowski, którego asystentem będzie Michał Słonina. Ja chciałem zrezygnować już po zakończeniu poprzedniego sezonu, ale po rozmowach z zawodnikami postanowiłem zostać. Dlatego też pod koniec tych rozgrywek miałem wrażenie, że nie tak miało wyglądać moje pożegnanie z ławką trenerską, ale na szczęście zespół się utrzymał. Co będę robił? Nie zakładam pracy w innym klubie, ale też nie wykluczam powrotu na ławkę GKS. Teraz muszę trochę odpocząć, zająć się sprawami organizacyjnymi, pracą w związkach i poświęcić więcej czasu rodzinie. Choć pozostaję w klubie i nadal będę działał.