Piłkarze GKS Tychy przełamali niemoc i sięgnęli po komplet punktów. Tyszanie pokonali przed własną publicznością Górnika Łęczna 2:1.

Zespół Dariusza Banasika do meczu z Górnikiem podchodził z bagażem dwóch porażek po 0:3. Jednak historia spotkań przemawiała za tyszanami, którzy na swoim boisku trzy razy ograli rywala i raz z nim zremisowali.

Spotkanie gospodarze jednak rozpoczęli fatalnie, bo już w dwunastej min. stracili gola. Piłkę uderzoną z rzutu rożnego do własnej bramki wpakował niefortunnie interweniujący Kamil Szymura. W 25. min. goście podwyższyli prowadzenie, ale sędzia po analizie VAR trafienie to anulował, bowiem faulowany był Krzysztof Machowski. Po pół godzinie gry groźnie, ale minimalnie niecelnie główkował Daniel Rumin.

Dwie min. później napastnik tyszan dopiął swego i przełamał się. Piłkę w pole karne dośrodkował Krzysztof Wołkowicz, a Rumin wślizgiem wpakował piłkę do bramki. Sędziowie jeszcze sprawdzali tę sytuację pod kątem pozycji spalonej, ale ostatecznie gola uznali. W przerwie trener Banasik musiał dokonać zmiany w tyskiej bramce, a notującego zdecydowany spadek formy Konrada Jałochę zastąpił Adrian Odyjewski.

Drugą część lepiej rozpoczęli tyszanie, ale uderzenie Patryka Mikity z dystansu minimalnie minęło cel. W 55. min. skrzydłowy już się nie pomylił. Prawą stroną przedarł się Radecki, a Mikita precyzyjnym uderzeniem głową posłał piłkę tuż przy słupku bramki Górnika. Goście sprawdzili dyspozycję bramkarza GKS w 83. min., ale Odyjewski pewnie odbił mocne uderzenie z rzutu wolnego. GKS Tychy ostatecznie wygrał ten mecz 2:1, a wywalczone punkty będą miały bardzo duże znaczenie w kwestii walki o utrzymanie w Fortuna 1. Lidze.

GKS Tychy – Górnik Łęczna 2:1 (1:1). Bramki: Rumin (32.), Mikita (55.)
GKS: Jałocha (46. Odyjewski) – Machowski, Szymura, Buchta, Tecław, Wołkowicz – Żytek, Radecki – Skibicki (75. Połap), Mikita – Rumin.

Jeśli podobał Ci się tekst, możesz postawić mi wirtualną kawę. Dzięki niej podobnych materiałów będzie więcej.