Koszykarze GKS Tychy nie wykorzystali atutu własnej hali i przegrali drugi mecz ligowy w tym sezonie. Tyszanie musieli uznać wyższość Kotwicy Kołobrzeg.

Oba zespoły do spotkania podchodziły z porażkami na inaugurację. Dlatego też można było spodziewać się ciekawego meczu, w którym nieco więcej szans można było dać gospodarzom.

Pierwsza kwarta potwierdzała zapowiedzi, a najaktywniejsi w tyskim zespole byli Szpyrka i Hałas. To oni prowadzili grę i najczęściej punktowali. Kibice zebrani w tyskiej Hali Sportowej po pierwszej kwarcie mogli być zadowoleni i pełni optymizmu. W drugiej jednak przyjezdni pokazali, że nie pokonali tylu kilometrów by być tłem dla GKS Tychy. W niespełna min. odrobili siedem punktów straty, by następnie objąć prowadzenie. Goście rozkręcali się z min. na min., szczególnie często trafiając z dystansu.

GKS Tychy - Kotwica Kolobrzeg

Sytuację zespołu Tomasza Jagiełki skomplikowało też zejście Radosława Basińskiego. Tyszanie grali nerwowo, przez co popełniali proste błędy i często tracili piłkę w bardzo prosty sposób. Kotwica na przerwę schodziła prowadząc 48:43.

Po zmianie stron goście nie chcieli oddać prowadzenia nawet na chwilę. Goście trafiali niemal z każdej pozycji, demotywując tym tyszan, którym brakowało pomysłu na sforsowanie doskonale grających rywali. Zawodnicy Kotwicy nie byli jednak bezbłędni, tyle, że tyszanie tych błędów nie potrafili wykorzystać. W czwartej kwarcie za sprawą Huberta Mazura GKS doprowadził do wyniku 71:71. Gdy wydawało się, że gospodarze są w stanie odwrócić losy meczu to ponownie zaczęli popełniać proste błędy. Ostatecznie ekipa z Kołobrzegu wygrała w pełni zasłużenie.

GKS Tychy - Kotwica Kolobrzeg

– Jak widać początek sezonu jest dla nas trudny, bo nie tak sobie to wyobrażaliśmy. Niestety, ale założenia strasznie krzyżują nam liczne kontuzje w zespole. Do tego dzisiaj jeszcze Radek Basiński został wyłączony z gry i jestem przekonany, że tego ogniwa zabrakło w grze. Karol Szpyrka się dwoił i troił na tyle ile starczało sił – mówił oficjalnej stronie trener Tomasz Jagieła. – Kotwica była dzisiaj świetnie dysponowana przede wszystkim z dystansu i zaaplikowała nam 30 punktów z rzutów za trzy. W momentach, gdzie dochodziliśmy gości zabrakło zimnej krwi, popełnialiśmy błędy, brakło sił oraz mądrego rozegrania tych sytuacji. Nie możemy się załamywać, trzeba grać dalej, liga jest bardzo długa i nie ważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy – dodał.

GKS Tychy – Kotwica Kołobrzeg 84:89 (25:20, 18:28, 18:16, 23:25).
GKS Tychy – Mazur 24 (4), Szpyrka 16, Hałas 14, Piechowicz 11, Bzdyra 9 (1), Basiński 6, Barycz 4.