Piłkarze GKS Tychy z wyjazdu do Radomia wrócili z pustymi rękoma. Tyszanie po kolejnym bezbarwnym występie przegrali z Radomiakiem 0:1.

W poprzedniej kolejce zespół Kamila Kieresia wygrał u siebie z Nadwiślanem Góra po dwóch golach Łukasza Grzeszczyka. W Radomiu czekał ich jednak dużo trudniejszy pojedynek i jak się okazało, rywal był zbyt mocny.

GKS TYCHY - KOTWICA KOLOBRZEG

Od początku spotkania gospodarze mieli przewagę, choć pierwszy strzał w kierunku bramki oddali tyszanie. Piłka jednak uderzona przez Michała Glanowskiego przeleciała ponad dwa m obok słupka. Gospodarze z biegiem czasu byli coraz groźniejsi. W 20. min. kapitalną indywidualną akcję przeprowadził skrzydłowy Radomiaka, ale nie potrafił dobrze obsłużyć kolegów w polu karny i piłkę wybił Marcin Radzewicz.

Radomianie byli groźni po stałych fragmentach gry, ale i te nie przyniosły bramek. Dopiero w 38. min. Leandro otrzymał prostopadłe podanie i uderzeniem pod poprzeczkę pokonał Pawła Florka. Dwie min. później Łukasz Grzeszczyk powinien lepiej się zachować po przyblokowanym uderzeniu Glanowskiego. Najskuteczniejszy zawodnik GKS jednak nie zdołał skierować piłki do siatki z linii pola bramkowego.

10985945_1053972784616504_8603040572857930301_o

Gra tyszan wyglądała fatalnie, a chcący ratować sytuację Kamil Kiereś już w przerwie dokonał czterech zmian. Nie przyniosło to efektu w postaci zmiany wyniku, choć po zmianie stron zawodnicy GKS starali się odmienić losy meczu. Najlepszą okazję miał w końcówce Daniel Tanżyna. Stoper przesunięty do ataku ładnie opanował piłkę w polu karnym Radomiaka, ale uderzył obok słupka.

W doliczonym czasie gry drugą żółtą kartkę za dyskusję z arbitrem ujrzał Tomasz Górkiewicz, za co musiał opuścić plac gry. Można powiedzieć, że ta sytuacja podsumowała występ tyskich piłkarzy, którym zabrakło pomysłu na grę przede wszystkim w ataku.

Gospodarzy spotkania chwalił Kamil Kiereś, któremu ciężko było podsumować mecz w wykonaniu jego podopiecznych. – Gospodarze byli jednak bardzo zdeterminowani, by odnieść zwycięstwo na swoim boisku. Z kolei my potrzebowaliśmy czegoś więcej w ofensywie. Niestety nasze akcje z przodu zamiast stwarzać zagrożenie pod bramką przeciwnika, napędzały tylko jego kontrataki. Przykładem tego jest choćby stracony gol – mówił.

Radomiak Radom – GKS Tychy 1:0 (1:0).
GKS Tychy: Florek – Górkiewicz (90. – czer.), Boczek, Tanżyna, Radzewicz – Grzybek (46. Duda), Bocian, Glanowski (46. Mączyński), Dymowski (46. Grunt), Wodecki (46. Szczęsny) – Grzeszczyk.