Piłkarze GKS Tychy ponieśli drugą porażkę w bieżącym roku. Tyszanie musieli uznać wyższość Rakowa Częstochowa ulegając przed własną publicznością 0:3.

Ryszard Tarasiewicz na tyle odmienił zespół „Trójkolorowych”, że z walki o utrzymanie drużyna włączyła się do gry o Ekstraklasę. Jednak pojedynek z Rakowem spowodował, że wszelkie marzenia kibiców muszą zostać odłożone na przyszły sezon.

Raków do Tychów przyjechał z nadzieją na utrzymanie szans na awans, ale i żądny rewanżu za porażkę u siebie 1:8. Trafili na bardzo zły dzień tyszan, którzy „nie wyszli z szatni” na pierwszą połowę. Przyjezdni robili z gospodarzami co chcieli, a tylko dobra postawa Konrada Jałochy nie doprowadziła do katastrofy.

Częstochowianie grali wyśmienity mecz, dominując niemal w każdym aspekcie. Tyszanie mieli wiele problemów z upilnowaniem Piotra Malinowskiego i Dariusza Formelli, który w 18. min. otworzył wynik spotkania. W kolejnych min. ofensywny pomocnik Rakowa zaliczył jeszcze dwie asysty, które jeszcze przed przerwą niemal odebrały szanse tyszan na wygraną. Po zmianie stron nadal przeważali goście, którzy jednak skupili się na obronie wyniku. Wyprowadzali groźne kontry, ale prowadzenia nie podnieśli. Po drugiej stronie dobre okazje mieli Marcin Biernat i Michał Fidziukiewicz, ale wynik już do końca pojedynku nie uległ zmianie.

GKS Tychy stracił niemal szansa na awans, ale wiosnę może zaliczyć do udanych. Porażka z Rakowem to tylko wypadek przy pracy, a tyszan czekają jeszcze dwa bardzo ważne i prestiżowe spotkania – w Katowicach i Sosnowcu.

GKS Tychy – Raków Częstochowa 0:3 (0:3).
GKS: Jałocha – Grzybek, Biernat, Tanżyna, Abramowicz (58. Fidziukiewicz) – Mańka, Bernhardt (88. Biegański), Daniel, Grzeszczyk, Kaczmarczyk (84. Piątek) – Zapolnik.