Piłkarze GKS Tychy remis z Flotą Świnoujście mogą traktować jako porażkę. Tyszanie rozegrali słabe spotkanie i pomimo prowadzenia zremisowali 1:1. Fantastyczną serię strzelecką przerwał Maciej Kowalczyk.

Przed spotkaniem GKS Tychy można było uważać za faworyta spotkania. Boisko jednak pokazało, że na nim liczy się charakter, którego tyszanom zabrakło. Słabej postawy tyszan nie można też tłumaczyć brakiem Przemysława Cecherza na ławce rezerwowych.

Pierwsi do ataku ruszyli przyjezdni, którzy przed sezonem mieli oddać swoje miejsce w I lidze innemu zespołowi. Marek Igaz jednak pewnie złapał piłkę uderzoną z dystansu. W odpowiedzi Marcin Wodecki „złamał” akcję do środka i oddał zaskakujący strzał, ale tylko w boczną siatkę. Ten sam zawodnik stanął przed kolejną szansą, ale źle przymierzył po dośrodkowaniu Marcina Radzewicza. Tyszanie mieli okazje bramkowe, ale to Flota prowadziła grę.

Zespół prowadzony przez Krystiana Odrobińskiego i Tomasza Wolaka grał słabo, a tylko momentami pokazywał swój potencjał. W 38. min. więcej miejsca miał Wojciech Trochim, ale uderzył bardzo lekko i minimalnie niecelnie. Następna akcja jednak przyniosła gola. Radzewicz dośrodkował piłkę w pole karne, a płaski strzał obok bramkarza oddał Mariusz Zganiacz wyprowadzając GKS Tychy na prowadzenie. Chwilę później Radzewicz groźnie główkował, ale piłkę odbił bramkarz. W doliczonym czasie gry błąd popełnił Mateusz Grzybek, ale gości powstrzymał Igaz.

Po zmianie stron tempo gry spadło, a na boisko mało się działo. W poczynaniach obu zespołów widoczna była niedokładność, brak pomysłu na sforsowanie defensywy rywala i chaos. Dopiero w 72. min. rywal przeprowadzili akcję bramkową. Po prawej stronie Wodecki nie zdołał powstrzymać rywala, który dograł w pole karne, a gracz Floty oddał strzał po ziemi. Piłka odbiła się jeszcze od jednego z tyszan i wpadła do bramki obok zdezorientowanego Igaza.

Gracze GKS chcieli natychmiast odpowiedzieć, ale Trochim uderzył zbyt słabo, a wprowadzony za Macieja Kowalczyka Paweł Smółka z woleja huknął wysoko ponad bramką. Cztery min. przed końcem bramkarz rywali ładną paradą zatrzymał strzał głową jednego z tyszan. W doliczonym czasie gry trwało oblężenie bramki przyjezdnych, ale nawet druga żółta i w konsekwencji czerwona kartka obrońcy Floty nie przyniosły gola. Tyszanie stracili dwa bardzo cenne punkty.

Nie popisał się też sędzia spotkania, który powinien podyktować rzut karny dla tyszan w końcówce. Jednak nie można zwalać winy na arbitra, bowiem tyszanie powinni wcześniej rozstrzygnąć losy meczu.

GKS Tychy – Flota Świnoujście 1:1 (1:0). Bramka: Zganiacz (42.).
GKS Tychy: Igaz – Grzybek, Kożans, Masternak, Mączyński – Wodecki (73. Szczęsny), Zganiacz, Bocian, Trochim, Radzewicz – Kowalczyk (71. Smółka).