Dla każdego mijający rok był pełen wzlotów i upadków. Czego było więcej oraz jakie nadzieje wiążą z 2015 rokiem opowiadają tyscy sportowcy.

Damian Sieniawski (zawodnik VFB Unyerliderbach, 5 liga niemiecka)
Pod względem sportowym rok można powiedzieć, że był udany dopiero od lata. Wtedy przeniosłem się do Frankfurtu i podpisałem kontrakt w niemieckim 5-ligowcem – VFB Unyerliderbach. W jego barwach strzeliłem 5 goli i zanotowałem 11 asyst, co na pewno lewemu pomocnikowi wstydu nie przynosi.
Fajnym przeżyciem sportowym było zagranie meczu towarzyskiego z klubem Bundesligi – Eintrachtem Frankfurt w najmocniejszym składzie, a przeżyciem zobaczenie na żywo ulubionego od dziecka klubu AC Milan. Było to możliwe w czasie odwiedzin u mojego przyjaciela Łukasza Skorupskiego, który jest zawodnikem AS Roma.
Dla każdego sportowca najważniejsze jest zdrowie i tego bym sobie życzył w Nowym Roku. Żeby tylko kontuzje mnie omijały a resztę mam nadzieje osiągnę swoją ciężka praca.

BYLI PILKARZE GKS TYCHY - TYSKI SPORT

Piotr Holewa w trakcie Całodobowego Meczu Piłki Nożnej. (fot. Łukasz Sobala)

Piotr Holewa (Szczakowianka Jaworzno)
2014 rok był dla mnie bardzo wyjątkowy pod względem sportowym. Począwszy od zupełnie nieoczekiwanej zmiany barw z drugiej drużyny tyskiego GKS, na występującą wówczas w III lidze opolsko-śląskiej Szczakowiankę Jaworzno. Możliwość zadebiutowania na tym poziomie rozgrywkowym, jak i rozegranie kilkunastu meczy na tym szczeblu, było dla mnie nie lada wyzwaniem. Nowa drużyna, inni zawodnicy, trener z przeszłością ekstraklasową, oponenci prezentujący zdecydowanie wyższy poziom, były dla mnie doskonałym środowiskiem do rozwoju.
Niestety jeśli chodzi o osiągnięcia drużynowe to nie ma się czym chwalić, gdyż startując rundę wiosenną z dolnej części tabeli, nie udało się utrzymać drużyny co w konsekwencji doprowadziło do spadku drużyny do IV ligi.
Miałem również okazję, brać udział w Całodobowym Meczu organizowanym przez Stowarzyszenie Sportowe Tychy, gdzie wspierane było Hospicjum im. św. Kaliksta I i fundacja DKMS. Było to wspaniałe uczucie móc wystąpić u boku zawodników, reprezentujących GKS Tychy za czasów IV ligi.
Największym sukcesem w tym roku myślę, że był angaż w zespole Szczakowianki. Opcja ta otwarła przede mną nowe możliwości i zdobycie bezcennego doświadczenia. Największą klęską okazał się spadek zespołu, ponieważ w naturze sportowca jest rywalizacja i chęć odnoszenia zwycięstw, lecz wyniki naszych meczy nie prezentowały się ciekawie.
Jeśli chodzi o przyszły 2015 rok chciałbym, aby był równie pozytywny jak ten mijający. Mam nadzieję, że przyniesie więcej powodów do radości niż do smutku.

Mariusz Granek (GKS II Tychy)
Trener zasiał w nas ziarnko rywalizacji, przez co stworzyła się atmosfera, mimo naszych różnych charakterów, dzięki czemu tworzymy jedną wielką rodzinę, przez co mamy fotel lidera na półmetku rozgrywek. Natomiast jeśli chodzi o mnie to cieszy mnie fakt, że koledzy z drużyny mi zaufali i mogłem reprezentować GKS II Tychy w roli kapitana.
Największą porażką były przegrane mecze z drużynami, z którymi śmiało mogliśmy wygrać. Sukcesem mogę nazwać naukę i możliwość trenowania na zapleczu drużyny z pierwszej ligi oraz współpraca z Tomaszem Wolakiem.
W 2015 roku życzyłbym sobie zakończyć rozgrywki na fotelu lidera klasy okręgowej i awansować o szczebel wyżej, a przy okazji mieć możliwość występu na nowym obiekcie prze Edukacji.

1477628_963886623637938_5446580542228356979_n

Mariusz Granek często pełnił rolę kapitana GKS II Tychy. (fot. Łukasz Sobala)

Robert Kaczmarczyk (OKS JUW-e Tychy)
Rok zapowiadał sie super, bo sparingi i początek sezonu był dla nas bardzo udany. Wygraliśmy z odwiecznym rywalem czyli z Lędzinami 4:2, a ja strzeliłem dwa gole dedykowane dziewczynie. Było to duże zaskoczenie. Później w Pucharze Polski prawie zatrzymaliśmy 4-ligowy zespół GTS Bojszowy. Prawie, bo graliśmy na prawdę dobrze, ale przegraliśmy w karnych.
Później coś zaczęło szwankować.. graliśmy dobrze, ale nie potrafiliśmy wykorzystać naszych okazji i traciliśmy dużo punktów. Uważam, że ten sezon był pod wielkim znakiem zapytania, bo mogło być o wiele lepiej, szczególnie po dobrej rundzie wiosennej, a pozostał duży niedosyt.
Największym sukces było ogranie MKS Lędziny 4:2 i walka z GTS Bojszowy w Pucharze Polski. Za największą porażkę uważam niestabilną formę drużyny. Przegrywaliśmy mecze, które powinniśmy wygrać, ale taki jest sport.
W Nowym Roku chciałbym, żeby zespół odnalazł formę i ją utrzymywał. To wpłynie na lepsze wyniki, a co za tym idzie i lepsze samopoczucie zawodników.

20140702PF_LS159.JPG

Paweł Florek po półrocznym wypożyczeniu wraca do GKS Tychy. (fot. Łukasz Sobala)

Paweł Florek (GKS Tychy, jesień spędził w Nadwiślan Góra)
Ten mijający rok dla mnie był niezwykle ważny pod względem sportowego doświadczenia. Przechodząc na półroczne wypożyczenie do Nadwiślanu Góra spotkało mnie tam wiele dobrego, ale i również tego niezbyt przyjemnego i szczerze ze wskazaniem na to drugie. Począwszy od presji, która ciążyła przez całą rundę na drugoligowym beniaminku, poprzez błędy których nie mogę się wyrzec, kończąc na krytyce i tak naprawdę cieszę się z tego wszystkiego co mnie tam spotkało. Dzięki temu wzmocniłem się psychicznie oraz poznałem na czym tak naprawdę polega seniorska piłka. Dla całej drużyny była to trudna runda, ale cel został zrealizowany pozostając ponad strefą spadkową.
Myślę, że najważniejszym wydarzeniem był właśnie debiut na drugoligowych boiskach, a sukcesem mogę nazwać to zero z tyłu, które dla bramkarza jest najważniejsze. Tak odchodząc od sportu sukcesem na pewno też było wydanie płyty oraz nagranie teledysku, ponieważ muzyka w moim życiu odgrywa również ważną rolę.
Jeśli chodzi o porażkę to chyba mecz z Rakowem, gdzie do przerwy prowadziliśmy 1-0 po całkiem dobrej grze. Jednak w drugiej połowie straciliśmy bramkę z rzutu karnego, który niestety został podyktowany przez mój faul, poczym przegraliśmy 1-2. Bardzo się to na mnie odbiło. No i bolesna porażka z Rozwojem Katowice 0:5, gdzie tak naprawdę nie mieliśmy cienia szans.
Z 2015 rokiem wiążę na pewno duże nadzieje. Pewne jest to, że wracam z wypożyczenia do GKS Tychy i na pewno będę walczył ze wszystkich sił o to, aby zostać podstawowym bramkarzem. Nie boję się tych słów, bowiem, pobyt w Górze dał mi naprawdę dużo. Czuję się gotowy, aby stanąć w bramce i wybronić GKS przed spadkiem, bo jednak jestem rodowitym tyszaninem i dla tego klubu chcę walczyć do ostatnich sekund.