Koszykarze GKS Tychy powoli kończą sezon. W ostatnim meczu zagrali niemal perfekcyjnie, rozbijając Start II Lublin 110:63!

Zespół Tomasza Jagiełki był faworytem tego meczu i nikt nie przyjmował do świadomości możliwości porażki z ostatnim w tabeli Startem II. Poza tym tyszanie stracili już dość dużo punktów i każda wpadka może być dla nich kosztowna w kontekście późniejszej gry w fazie play-off.

Zespół z Lublina mimo zajmowanej pozycji początek meczu miał dość dobry. Tyszanie początkowo mieli problemy z wejściem we właściwy rytm, ale z biegiem czasu przejmowali inicjatywę i skuteczniej forsowali defensywę gości. Dzięki temu już po pierwszej kwarcie GKS prowadził 23:16. W drugiej części gry podopieczni Jagiełki przyspieszyli, a goście mieli coraz więcej problemów. Na przerwę tyszanie schodzili prowadząc wysoko i pewnie, bo 54:27.

Po zmianie stron obraz gry niewiele się zmienił, a tyszanie mimo dużej przewagi systematycznie ją powiększali. Skuteczność gospodarzy była na najwyższym poziomie, dzięki czemu ich przewaga ciągle rosła i przed czwartą partią wynosiła 41 punktów. W ostatniej partii trener Jagiełka dał więcej minut młodym zawodnikom, którzy nie zawiedli jego oczekiwań. Dobry debiut przed własną publicznością zaliczył Artur Danielak, a na duże słowa pochwały zasłużył Artur Ziaja, który zaliczył chyba najlepszy mecz w barwach GKS.

GKS Tychy ostatecznie pokonał Start II Lublin 110:63. Tyszanie wciąż plasują się na czwartym miejscu, a do zakończenia sezonu zasadniczego pozostały dwie kolejki. GKS zamierzy się w nich z Górnik Trans.eu Zamek Książ Wałbrzych i Weegree AZS Politechnika Opolska.

GKS Tychy – Start II Lublin 110:63 (23:16 | 31:11 | 27:15 | 29:21)
GKS: Krajewski 14 (8 zbiórek, 2 bloki), Mąkowski 14 (6 zbiórek), Ziaja 13 (6 asyst, 6 przechwytów), Kędel 13, Nowakowski 10, Trubacz 9 (3/5 za 3), Chodukiewicz 9 (7 zbiórek, 2 bloki), Wieloch 7, Kamiński 6, Wspaniały 6, Koperski 5 (9 asyst), Danielak 4.

Jeśli podobał Ci się tekst, możesz postawić mi wirtualną kawę. Dzięki niej podobnych materiałów będzie więcej.