Legionovia Legionowo popsuła jubileusz GKS Tychy. Kibice spotkali się z kilkoma niespodziankami, ale musieli podobnie jak piłkarze przełknąć gorycz porażki 1:2.

Faworytem spotkania byli gospodarze, którzy celowali w piąte zwycięstwo z rzędu. Grająca bez presji Legionovia jednak postawiła twarde warunki, którym gospodarze nie potrafili się przeciwstawić.

Od początku jednak więcej z gry mieli podopieczni Kamila Kieresia, którzy częściej atakowali bramkę rywali. Brakowało jednak okazji strzeleckich. Tak na prawdę pierwszą mieli dopiero przy rzucie wolnym z okolic 20 m, kiedy to piłkę ustawił sobie Łukasz Grzeszczyk. Pierwsza próba tyszanina została zablokowana, ale sędzia nakazał powtórkę. Tę tyski rozgrywający wykonał już perfekcyjnie, a piłka przelatując nad murem wpadła w okienko.

GKS Tychy - Blekitni Stargard

Po objęciu prowadzenia tyszanie jeszcze odważniej atakowali. Bliscy szczęścia byli Adam Varadi i Maciej Mańka, ale w obu próbach piłka nieznacznie mijała cel. Goście odpowiedzieli uderzeniem w poprzeczkę po zamieszaniu w polu karnym. Bardzo aktywny był Varadi, który miał jeszcze dwie dogodne okazje, ale najpierw mając pustą bramkę uderzył wzdłuż jej linii, a chwilę później sytuacyjne uderzenie obronił bramkarz. Niewykorzystane okazje się mszczą i dowód potwierdzający to stwierdzenie kibice obejrzeli w 38. min. Wówczas Paweł Florek musiał wyciągać piłkę z bramki, a na przerwę zespoły schodziły z remisem 1:1.

Po zmianie stron nadal dominowali gospodarze, ale gracze Legionovii wyprowadzali bardzo groźne kontrataki. Najpierw jednak szansę, ponownie wykonując rzut wolny, miał Grzeszczyk, ale tym razem chybił. W 51. min. Seweryn Gancarczyk fatalnie stracił piłkę, a kontra gości okazała się zabójcza. Paweł Florek był bezradny w sytuacji sam na sam z bramkarzem rywali i GKS przegrywał 1:2. Po nieco ponad godz. gry Marcin Wodecki gorźnie uderzał, ale prosto w bramkarza.

GKS Tychy powinien był wyrównać w 73. min. Idealne dośrodkowanie Łukasz Grzeszczyka nie zostało przecięte ani przez obrońców, ani bramkarza. Do piłki jednak nie dopadł Artur Pląskowski, który zamiast uderzyć piłkę to kopnął w… ziemię! Ten sam zawodnik w doliczonym czasie gry trafił piłką w poprzeczkę i GKS ostatecznie przegrał z Legionovią 1:2.

Warto zaznaczyć, że piłkarze GKS zagrali w specjalnych okolicznościowych koszulkach, przygotowanych na wzór tych, w których tyszanie grali przeciwko FC Koeln. Ani koszulki, ani występ cheerleadrek nie pomógł jednak zdobyć bardzo ważnych punktów.

GKS Tychy – Legionovia Legionowo 1:2 (1:1). Bramka: Grzeszczyk.
GKS: Florek – Grzybek, Tanżyna, Gancarczyk, Mańka (55. Wodecki) – Mączyński, Hirśkyj (73. Szumilas), Bukowiec (58. Zganiacz), Grzeszczyk, Radzewicz – Varadi (61. Pląskowski).