OKS Zet Tychy minimalnie i bardzo pechowo przegrał z liderem z LKS Goczałkowice-Zdrój. Goście zdobyli gola z ewidentnej pozycji spalonej.

Zespół Macieja Ludwiczaka podejmował na własnym boisku lidera z Goczałkowic, który był faworytem tego spotkania. Tyszanie jednak postawili się bardziej doświadczonym rywalom.

Od początku gry lepsi byli goście, którzy przeważali i stwarzali sobie więcej okazji podbramkowych. Bardzo dobrze spisywał się jednak Piotr Kowalczyk, który wygrywał pojedynki sam na sam i radził sobie z groźnymi uderzeniami głową. Przyjezdni nie potrafili też trafić do pustej bramki.
Po stronie tyszan najlepszą okazję miał Rafał Ptak w pierwszej części. Doświadczony napastnik minął dwóch rywali, ale jego uderzenie minimalnie minęło cel.

bolek

Kiedy wydawało się, że zespoły podzielą się punktami goście w 83. min. zdobyli gola. Katastrofalny błąd jednak popełnił w tej sytuacji sędzia, który nie dopatrzył się… ponad metrowej pozycji spalonej! Ostatecznie lider ligi okręgowej wygrał 1:0, choć musiał się mocno namęczyć na boisku w Paprocanach. OKS Zet zagrał mocno osłabiony, ale pokazał się z bardzo dobrej strony.

OKS Zet Tychy – LKS Goczałkowice-Zdrój 0:1 (0:0).
OKS Zet: Kowalczyk – Abram, Pytel, Chabinka, Krupiński, Wiercioch (Ryszka), Wilczek, Strugiński, Fijoł, Bizacki, Ptak (Lisicki).