Zawodnicy Klubu Sportowego Viking Tychy wzięli udział w biegu z przeszkodami w średniowiecznym klimacie – Furia Wojów. Tyszanie w Raciborzu wywalczyli pięć trofeów!

Zawody organizowane przez Raciborki OCR odbyły się drugi raz, a tyscy biegacze wystartowali w nim w bardzo licznym gronie. Pokazali się też z dobrej strony sportowej.

Podopieczni Sławomira Buturli śladem poprzednich imprez organizowanych w Raciborzu otrzymali nagrodę za najliczniejszy zespół. – Fajnie, że mimo długiego majówkowego weekendu udało się zebrać tak liczny zespół. Duża w tym jest zasługa rodziców, którzy nie tylko zapisali swoje pociechy, ale też i sami wzięli udział w biegu. Dla Vikingów to był taki tradycyjny rodzinny wyjazd – mówi trener tyszan. Reprezentacja Vikingów liczyła ponad 30 osób.

Jednak nie tylko takie trofeum przywieźli ze sobą do Tychów. W klasyfikacji drużynowej fali elita tyszanie zajęli drugą pozycję, a dobry start zaliczyli Wojciech Zadarnowski i Artur Pastuszka. Także dzieci spisały się bardzo dobrze, bo wywalczyli trzy medale. Pierwsze miejsce w kat. 6-8 lat zajęła Natalia Sabatowska, a trzecia była Hania Michniak. Wśród chłopców w tej samej kat. drugi był Igor Morkisz.

Zawodnicy startowali na różnych dystansach, a na trasie mogli spotkać się nie tylko z naturalnymi przeszkodami jak błoto, pagórki czy zasieki wodne. Startujący strzelali też z łuku, biegali z tarczą Wikingów, wspinali się po linie czy pokonywali bardziej tradycyjne przeszkody rodem z OCR.

Wśród zawodników KS Viking, trenujących na co dzień pod okiem Sławomira Buturli w Viking Training Center, nie zabrakło debiutantów. – Były wśród startujących osoby, które nigdy jeszcze nie stratowały w biegach z przeszkodami. Mimo to spisali się na medal i choć nie wszystkie przeszkody udało im się pokonać to na mecie nie kryli swojego zadowolenia. Już zresztą zapowiedzieli, że nie był to ich jednorazowy wyskok – dodaje Buturla.

– Wiemy nad czym mamy pracować i jesteśmy pewni, że trener doskonale nas przygotuje do kolejnych takich zawodów, bo Furia Wojów nie była jedynym tego typu biegiem w naszym wykonaniu. Na pewno jeszcze nie raz w takim wystartujemy – mówiła debiutująca Grażyna. Część z nich pobiegła w formule Famili, czyli razem ze swoimi dziećmi. – Nie wiem dla kogo była to większa frajda – dla nas czy dla naszych dzieci. Pewne jest jednak to, że nie był to mój ostatni start – mówiła Aneta, która biegła z synem Danielem.

Jeśli podobał Ci się tekst, możesz postawić mi wirtualną kawę. Dzięki niej podobnych materiałów będzie więcej.