Piłkarze GKS Tychy zakończyli już ligowe zmagania w tym roku. W ostatnim meczu z Zagłębiem Sosnowiec pewnie wygrali 3:0, ale i… ponieśli porażkę.

Na ten mecz wyjątkowo mocno zmobilizowali się kibice gości, którzy niemal w pełni wypełnili sektor gości. Do tej pory aż tylu przyjezdnych nie oglądało meczu na Stadionie Miejskim Tychy.

GKS Tychy - Zaglebie Sosnowiec

Na murawie zespół Jurija Szatałowa zostawił mnóstwo zdrowia, a kończył go – jak sam trener stwierdził – na oparach. Tyszanie zdobyli trzy bardzo ładne bramki, a kibicom na pewno mogło się podobać zaangażowanie i walka. Już nie tylko pojedynczych graczy, ale całego zespołu zaczynając od Pawła Florka i kończąc na ustawionym w ataku kapitanie – Łukaszu Grzeszczyku. Ta wygrana jest dobrym prognostykiem przed rundą wiosenną, choć zimą na pewno w GKS Tychy dojdzie do zmian.

O ile na boisku tyszanie wygrali, tak na trybunach.. ponieśli porażkę. Doping obu stron był fantastyczny, głównie opierający się na wspieraniu swoich zespołów. Jednak czy pojedynek z Zagłębiem Sosnowiec nie powinno oglądać więcej kibiców? Liczba nieco ponad 5,5 tys. (z czego ponad tysiąc gości!) jest porażką marketingową klubu.

GKS Tychy - Radomiak Radom

Owszem wiele winy można zrzucić na porę rozgrywania jakże prestiżowej potyczki. Środek tygodnia, dwukrotnie zmieniana pora jego rozpoczęcia.. Marne wytłumaczenia, kiedy reklama meczów opiera się tylko i wyłącznie na portalu facebook.pl. Miejmy nadzieję, że na wiosnę nie tylko zobaczymy odmienionych piłkarzy (zauważyliście też niesamowitą przemianę Łukasza Grzeszczyka?), ale i efektywnie pracujący dział marketingu.