Piłkarze GKS Tychy zakończyli rundę jesienną rozgrywek Fortuna 1. Ligi. Pół żartem pół serio można powiedzieć, że była ona w wykonaniu tyszan.. tradycyjna.

W ostatnim meczu pierwszej rundy rozgrywek zespół Ryszarda Tarasiewicza podejmował Chojniczankę Chojnice. Wydawało się, że po prawie dwóch miesiącach bez wygranej przełamią niemoc. Nic z tego, bowiem tyszanie od początku rozgrywek mają wyraźny problem ze zdobywaniem goli.

W starciu z Chojniczanką stwarzali okazje, oddawali strzały, ale goli nie zdobyli. Po drugiej stronie kolejny bardzo dobry mecz rozgrywał bramkarz Konrad Jałocha ratując kilkukrotnie zespół przed stratą bramek. W końcówce gry pomylił się jeden z lepszych graczy tyszan w tym meczu, Mateusz Grzybek, a rywale kontrę zakończyli golem na wagę trzech punktów.

GKS Tychy rundę jesienną zakończył więc na odległym 15. miejscu w tabeli. Tyszanie zdobyli zaledwie 17 punktów, na które złożyły się trzy wygrane i osiem remisów (więcej, bo 9 zaliczyła tylko Bytovia Bytów). Wynik ten jest ogromnym rozczarowaniem, bo po kapitalnej rundzie wiosennej gdzie GKS był o krok od awansu zapowiadano, że w tym sezonie „Trójkolorowi” włączą się do walki o Ekstraklasę.

Wyszło niemal już tradycyjnie, a piłkarze nie dość, że nie zdobywali punktów to jeszcze grali beznadziejnie. Faktu nie można tłumaczyć tylko i wyłącznie brakiem klasowego napastnika, bo takiego w Tychach nie ma od wielu lat. Tyszanie nie potrafili „porwać trybun” co zresztą było widoczne po frekwencji.

W tym roku GKS Tychy ma rozegrać jeszcze cztery spotkania – z Odrą Opole, Chrobrym Głogów, GKS Katowice i Bruk-Bet Termalicą Nieciecza. Humory przed przerwą zimową w tyskim obozie może jedynie komplet wygranych, a w obecnej dyspozycji będzie o to bardzo trudno.