Piłkarze GKS Tychy inauguracyjnego meczu rundy wiosennej nie zaliczą do udanych. Choć mieli optyczną przewagę to w Rybniku tylko bezbramkowo zremisowali.

Trener Kamil Kiereś podobnie jak jego podopieczni przed meczem zapewniali, że będzie mniej obiecywania, a więcej pracy na boisku. Tak też było, w meczu z ROW 1964, ale mimo, że tyszanie byli zdecydowanym faworytem nie zdołali pokonać rywala.

12670385_1288684151158182_8636748627555835914_n

Tyszanie od początku meczu przejęli incjatywę, ale nie za wiele z niej wynikało. Pierwszy groźnie wyglądający strzał oddał Mariusz Zganiacz, ale piłka minęła cel. W odpowiedzi w jednej z kontr dużo szczęścia miał Paweł Florek. Bramkarz GKS niepotrzebnie wyszedł poza pole karne do długiego podania, ale zawodnik gospodarzy przestraszył się okazji i niecelnie lobował. Bardzo słabo wyglądała lewa strona tyszan, gdzie Maciej Mańka musiał pracować za dwóch przy zagubionym Marcinie Wodeckim. Wychowanek MOSM Tychy miał też okazję, ale jego uderzenie lewą nogą również było niecelne.

Po zmianie stron obraz gry nie wiele uległ zmianie. Po kilku min. okazję miał Łukasz Grzeszczyk, ale jego uderzenie z rzutu wolnego było zbyt czytelne i lekkie. Grę ożywiło wejście Marcina Radzewicza, który rozruszał lewą stronę boiska. Po jednej z akcji Mańka oddał ładny strzał zza pola karnego, ale bramkarz rybniczan bez problemów złapał piłkę.

12803188_1288684507824813_7383517481533017784_n

Groźniej zrobiło się w końcówce meczu, a dwie doskonałe okazje miał wprowadzony Mateusz Bukowiec. Środkowy pomocnik GKS najpierw huknął z dziesiątego metra, ale piłka po rękach bramkarza odbiła się od poprzeczki. Chwilę później doszedł do dośrodkowanej piłki z prawej strony, ale jego strzał głową był minimalnie niecelny.

Tyszanie z pewnością byli zespołem lepszym, ale pokazali też, że ciągle mają problemy z grą w ataku. Usprawiedliwiać może fakt, że był to pierwszy mecz GKS na naturalnej trawie od ostatniego meczu rundy jesiennej.

10409639_1288684137824850_5602752655118452013_n

W grze brakowało też zrozumienia, a serie niedokładnych podań nie tylko irytowały liczną grupę przybyłych do Rybnika kibiców tyszan, co pozwalały wyprowadzać groźne kontry. Maciej Mańka pokazał, że po kontuzji kolana już nie ma śladu, a Marcin Wodecki udowodnił, że… ciągła krytyka spadająca na niego jest całkowicie uzasadniona. Łowca goli Adam Varadi natomiast nie miał wsparcia kolegów i trudno mu było pokazać coś więcej poza wygranymi kilkoma pojedynkami główkowymi czy sprintami z rywalami.

Kolejny mecz GKS Tychy rozegra również na wyjeździe. Tyszanie w niedzielę (13.03.) o godz. 16 zmierzą się z Polonią Bytom.

ROW 1964 Rybnik – GKS Tychy 0:0.
GKS Tychy: Florek – Górkiewicz, Tanżyna, Gancarczyk, Mańka – Mateusz Grzybek (82. Rutkowski), Zganiacz (73. Bukowiec), Hirśkyj, Grzeszczyk, Wodecki (61. Radzewicz) – Varadi (90. Nieśmiałowski).

Zapraszamy do obejrzenia GALERII zdjęć przygotowanej przez Łukasza Sobalę.