OKS JUWe Tychy szedł do tej pory jak burza wygrywając osiem spotkań z rzędu! Tyszan zatrzymał dopiero LKS Wisła Wielka, który wygrał zaległy mecz 2:1.

Zespół Henryka Szafrańskiego był zdecydowanym liderem tyskiej A-klasy. Tyszanie mieli w dorobku komplet punktów i w każdym starciu byli faworytem. Tak też było w zaległym meczu z LKS Wisła Wielka.

Rywal nie jest wygodnym przeciwnikiem, bowiem swoją grę opiera tylko na walce fizycznej i często na faulach. Przekonało się o tym wiele zespołów, podobnie jak teraz OKS JUWe. Początek meczu był jednak wyrównany, a więcej z gry mieli gospodarze. Goście ograniczyli się do gry z kontry, a po nieco ponad kwadransie gry objęli prowadzenie. Bliski wyrównania po strzale z rzutu wolnego był Kaczmarczyk, ale piłka minęła słupek. Po pół godz. gry było już 0:2 i taki wynik utrzymał się do przerwy.

Po zmianie stron goście kontynuują brzydki, brutalny styl gry, często uciekając się do fauli. W 50. min. zawodnik z Wisły Wielkiej ujrzał czerwoną kartkę, dzięki czemu gospodarze nabrali wiary w odwrócenie wyniku. W 70. min. piłka po strzale Musiolika odbiła się od słupka, a dobitka była niecelna. W kolejnej akcji gości uratowała poprzeczka, a kontaktowego gola OKS JUWe zdobył dopiero w 86. min. Piłkę pod poprzeczką ulokował Kacza. Mimo starań zespołu Szafrańskiego wynik już się nie zmienił i tyszanie ponieśli pierwszą porażkę w tym sezonie.

OKS JUWe Tychy – LKS Wisła Wielka 1:2 (1:0). Bramka: Kacza.